Dlaczego pośrodku Manhattanu nie ma wieżowców?

Sztormowe fale rozbijają się o brzeg półwyspu Rockaway, leżącego w granicach administracyjnych Nowego Jorku. Daleko w tle rozciąga się panorama Manhattanu. Dopiero z tej perspektywy naprawdę dobrze widać, że słynna wyspa to nie jedno wielkie skupisko wieżowców, ale tak naprawdę dwa odrębne miasta drapaczy chmur.

W dużej mierze wynika to z kwestii geologicznych. Podłoże skalne na dolnym Manhattanie (tam, gdzie World Trade Center) oraz w środkowej części wyspy (tam, gdzie Empire State Building) jest zlokalizowane zdecydowanie bliżej powierzchni, niż w przypadku grząskich, bagnistych terytoriów dzisiejszego Greenwich, East Village i Soho.

Jak jednak udowadniają specjaliści, odległość dzieląca powierzchnię od twardej skały niekoniecznie musiała być przeszkodą w budowie drapaczy chmur. Jeden z najsłynniejszych dawnych wieżowców miasta, ukończony w 1913 roku Woolworth Building, zlokalizowany jest właśnie na dość niepewnym, bagnistym gruncie, a przez 17 lat dzierżył miano najwyższego budynku na świecie.

Na przeszkodzie budowy wieżowców pośrodku wyspy stanęły więc nie tyle kwestie techniczne, co ekonomiczne. Taniej jest budować drapacze chmur, nie wydając sporych pieniędzy na skomplikowane podziemne rusztowania (jak w przypadku Woolworth Building). Poza tym wielkie inwestycje lubią dobre towarzystwo… pieniędzy i innych wielkich inwestycji. Komu chciałoby się budować wysokościowce w dzielnicach robotniczych?

pokaż spoiler Angielskie słówko na dziś – bedrock (podłoże skalne) 😉

#podrozefilipa -> mój tag

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu #nowyjork #usa #podroze #mojezdjecie #architektura #urbanistyka