Z cyklu: gdybym nie zobaczyłbym na własne oczy, to bym nigdy nie uwierzył.

Parę tygodni temu pojechałem do La Grange, uroczej miejscowości w Teksasie, o której swego czasu śpiewał zespół ZZ Top. Miasteczko znane jest z rzeczy dość kontrowersyjnej, bowiem na obrzeżach działał tu jeden z najdłuższej czynnych burdeli w USA, rozsławiony nie tylko przez trzech brodaczy, ale przede wszystkim przez musical The Best Little Whorehouse in Texas z Dolly Parton i Burtem Reynoldsem. Owo miejsce znane było również jako The Chicken Ranch, a to dlatego, że w czasach Wielkiego Kryzysu ktoś, kto nie miał pieniędzy, mógł przynieść kurczaka i zostać obsłużony.

Oprócz tego w La Grange mieści się świetna meksykańska knajpa, muzeum w byłym budynku więzienia, żywcem przeniesionego z westernów z lat 60., cmentarz, na których pochowano m.in. kolonistów oraz niesamowity budynek hrabstwa La Fayette. A jednak największe wrażenie zrobiło na mnie… Drzewo. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie to, że stało dokładnie pośrodku drogi. Oczywiście ustawiono przed nim tabliczkę, coby żadna gapa nie pozwała stanu za ewentualny wypadek, ale drzewa nie ruszono.

Ktoś zapyta: po co to? Otóż po to, odpowiadam, że na ogół drzew w Teksasie się nie wycina. Poszerzyliśmy drogę i okazało się, że na jej środku stoi dąb? Trudno, drzewo było tu pierwsze. Nie można ułożyć chodnika, bo rośnie akacja? OK, nie ma problemu – chodnik razem z drogą puścimy po łuku. Nawet jeżeli ciężka gałąź gnie się do ziemi i może zwalić się komuś na łeb, stawia się tabliczkę, żeby nie przechodzić pod spodem. Doprawdy, nie wiem, z czego to wynika, ale jest jeden plus: przy większości zabytkowych domów stoją wielkie, stare drzewa, co robi naprawdę niezwykły klimat.

Zaledwie parę dni później dowiedziałem, że na szlaku kolejowym Piotrków Trybunalski – Koluszki (okolice, z których pochodzę) wycięto 800 drzew, bo „jak urosną to spadną na trakcję”. Nie jestem dendrologiem, nie oceniam, zdecydował o tym ktoś mądrzejszy ode mnie, ale różnica kulturowa jest aż nadto widoczna.

pokaż spoiler Zastanawiam się, czy nie poopowiadać trochę, jak tu w tej Ameryce jest. Spotkałem wszak byłego meksykańskiego gangstera, nauczyciela muzyki chorego na heinemedinę i starszą panią, której zięć jest ogrodnikiem w pałacu Westminster. Byłby ktoś zainteresowany?

#ciekawostki #usa #ekologia #podroze #zdjecia