Nasz drugi dzień w Nowym Jorku był dość intensywny (zresztą każdego dnia pokonywaliśmy pewnie ponad 20 kilometrów pieszo, wychodząc z domu po śniadaniu i wracając koło 22-23 do domu). Plany planami, lecz podczas przemierzania ulic Nowego Jorku natknęliśmy się na wiele miejsc, które widywaliśmy na zdjęciach lub w przewodnikach, a które niekoniecznie były w naszych planach. Był to też chyba ostatni dzień „kulinarnych eksperymentów i niepowodzeń”, chociaż może słowo niepowodzenie jest tutaj użyte na wyrost. Po prostu w ten właśnie dzień (wtorek) poszliśmy do bardzo dobrej poniekąd włoskiej knajpy, w której doliczono nam 20% napiwku. Mimo że samo jedzenie było jak najbardziej na plus (dwa dania główne + deser), lokal oferował wytchnienie od panujących na zewnątrz upałów i mogliśmy obejrzeć fragment meczu, tak uznaliśmy, że nie będziemy już ryzykować i kolejne lokale starannie dobierzemy w domu – tę metodę gorąco polecam.

Co zrobiło na nas spore wrażenie, to sporo plakatów z najróżniejszych przedstawień, w tym z King Konga w Broadway Theatre. O ile byliśmy w miarę zainteresowani wzięciem udziału w takim przedstawieniu, tak terminy – ale przede wszystkim ceny – skutecznie nas zniechęciły. Od 100 do 400 dolarów. Tak czy inaczej terminów wolnych w trakcie naszych pobytów nie było, więc bez żalu opuściliśmy okolicę.
„Daniem dnia” miał być jednak Central Park, na który przeznaczyliśmy kilka godzin.

Okazało się, że dobrym pomysłem może być podzielenie sobie wizyty na dwie tury (rzecz jasna nic nie stoi na przeszkodzie, aby zwiedzić cały CP naraz). Najlepiej chyba zrobić podejście od strony ulicy 59 (czyli „od dołu”), od strony zoo. Przy okazji można sprawdzić w sieci miejsca, które warto zobaczyć w samym parku, np. tutaj.
Kieeeeeedyś wyczytałem, że w Central Parku dochodzi średnio do jednego gwałtu dziennie – nie będę szukał teraz źródła ani aktualnych danych, jednak mogę powiedzieć jedno – jak najbardziej można się tu poczuć bezpiecznie, w którykolwiek zakątek parku byście się za dnia nie udali. Wieczorem i nocą nie zapuszczaliśmy się, więc trudno powiedzieć, jak sprawa wygląda w takich porach : )
Jeśli komuś zależy na fajnych zdjęciach, to także warto zobaczyć, gdzie fotografują się inni i co polecają. Z innych atrakcji – można tu nawet popływać łódką, jednak nawet przez chwilę nie myśleliśmy o takim sposobie spędzenia wolnego czasu – może za piątym czy szóstym razem, kiedy będziemy w NY…

Zoo na terenie CP jest płatne, więc jeśli przypadkiem zamierzacie np. zaliczyć Chicago, to w tym mieście do zoo wejdziecie za darmo każdego dnia. Nie była to dla nas jakaś szczególna atrakcja, zwłaszcza że nie tak dawno odwiedziliśmy zoo wrocławskie, więc darowaliśmy sobie to nowojorskie.

Chętni mogą rzecz jasna spróbować odnaleźć tutaj miejsca znane z filmów czy seriali (Kevin sam w Nowym Jorku:), lecz my jakoś szczególnie nie byliśmy tym zainteresowani. Sam park jest czysty, ludzi jest sporo, chociaż w żadnym momencie nie poczuliśmy, że jakoś szczególnie brak nam miejsca. W sąsiedztwie Central Parku znajduje się także Muzeum Guggenheima, do którego darmowe wejście zaliczyć można w soboty w popołudniowych godzinach (tu odsyłam do sieci, bowiem zawsze lepiej sprawdzić na stronach, które mogą monitorować sprawy na bieżąco, niż powoływać się na mnie). Kolejka była dłuższa niż podczas darmowego wejścia do MoMA, ale posuwała się dość sprawnie. Wejście jest darmowe, ale sugeruje się jakiś datek, więc można rzucić kilka dolarów nawet za kilkuosobową grupę – nikt krzywo patrzył nie będzie.

Jeśli znudzimy się tym miejscem, możemy opuścić park np. na obiad i wrócić w miejscu, na którym skończyliśmy zwiedzanie. Nam niesamowicie do gustu przypadło jedzenie w Jin Ramen (jak wspominałem rozpiszę się o żarciu przy innej okazji, ale wiedzcie, że nie tylko ramen tu dostaniecie). Znajduje się on na wysokości 82 i Amsterdam Avenue i jest to jedno z miejsc, do którego na pewno zajrzymy przy okazji ponownej wizyty. A jak sprawdzicie na przykład na Google Maps, to okolice Central Parku najeżone są lokalami z jedzeniem – tylko uczulam na dokładne sprawdzenie lokalu przed wejściem.

Myślę, że przy dłuższym pobycie w NY spokojnie można zorganizować sobie dwa czy nawet 3 dni w okolicy parku. Wchodząc w uliczki od strony rzeki Hudson możemy podziwiać świetną architekturę, bardzo klimatyczne miejsca i przyjemne lokale. Fani gier czy komiksów też mogą zawczasu sprawdzić, czy w okolicy nie ma interesujących ich przybytków. A i jeszcze jedna uwaga – niektóre lokale akceptują tylko płatność kartą, warto więc się na taką ewentualność przygotować. Najczęściej już na drzwiach zobaczycie takową informację, więc jeśli nastawialiście się na płacenie amerykańską gotówką i nie macie możliwości płacenia kartą (z różnych względów), to unikniecie bezsensownego sterczenia w kolejce, aby odejść z kwitkiem.

Jeśli odpowiednio wcześnie wybierzecie się do Central Parku, to spokojnie starczy wam jeszcze dnia na zaliczenie jakiejś ciekawej trasy. Jeden z Mirków wspominał ostatnio o trasie wzdłuż 42 ulicy – przypadkiem właśnie takową zaliczyliśmy. Po drodze możemy odbić na Times Square, a tak to na 42 mijamy m.in. Grand Central i budynek siedziby ONZ, dochodząc do East River, skąd wieczorem można cyknąć naprawdę przyjemne zdjęcia i rozkoszować się wspaniałymi widokami.

Kilka zdjęć wrzucę także w komentarzach, niestety panoramy nie chcą się dodać ani tu, ani na imgur. Na zdjęciu do tego wpisu jeden z widoków na Central Park.

Mój autorski tag: #norkiwpodrozy
#usa #podroze #podrozujzwykopem #nowyjork