Wraz z moim różowym wróciliśmy właśnie z krótkiego wypadu do Madrytu. Nie żebym się jakoś tym chwalił, ale chciałem się podzielić krótką historią. Z racji, że to był wypad z gatunku jak najtaniej, to polecieliśmy Lufthansą z Warszawy do Madrytu z godzinną przesiadką w Monachium wyłącznie z bagażem podręcznym. Cenowo wyszło o połowę taniej niż Polski LOT (całość 900 zł za dwie osoby w dwie strony). Przesiadka w Monachium poszła bardzo sprawnie. Temperatura niska, więc doceniam, że cały boarding z rękawa zarówno w Warszawie jak i w Monachium i Madrycie. Lot powrotny też Lufthansą. Po dotarciu na terminal zonk – samolot do Monachium opóźniony o dwie godziny, więc nasze połączenie szlag trafił. Szybki telefon do Lufthansy, przebukowanie biletów na rejs… LOTem o pół godziny wcześniej. Dorzucili bagaż rejestrowany i miejsca w klasie biznes. Przylatujemy LOTem na Okęcie i samolot kołuje do rękawa by zabrać pasażerów autobusem przy -1 C na zewnątrz. Bardzo chętnie korzystam z LOT, ale takie akcje są dla mnie niezrozumiałe. Rodzime lotnisko, rodzima linia lotnicza, a różnica w cenie jest praktycznie podwójna. Nie mówiąc już o jakości jak w Ryanairze. Lufthansa za mniejsze pieniądze potrafi lepiej zorganizować lot na tej samej trasie w tym samym czasie. #warszawa #lot #lotnictwo #lufthansa #podroze #podrozujzwykopem