„Tym, którzy uratowali świat” – taki napis widnieje na pomniku poświęconym strażakom i likwidatorom katastrofy czarnobylskiej. Masywna betonowa rzeźba stanęła przy drodze wyjazdowej z Czarnobyla w dziesiątą rocznicę wybuchu reaktora.

Pomnik upamiętnia między innymi trzech bohaterów-ochotników, którzy zanurzyli się w zalane kanały elektrowni i wypompowali z nich skażoną wodę (jak wówczas przewidywali naukowcy – istniało ryzyko, że płonąca „lawa” z serca reaktora może stopić betonową podłogę, przedostać się do wody w piwnicach i tym samym spowodować ogromny wybuch o nieprzewidywalnych skutkach). Historię Ananienki, Baranowa i Bezpałowa spopularyzował zresztą zeszłoroczny serial #czarnobyl produkcji HBO.

Za trzy dni będziemy obchodzić 34 rocznicę katastrofy, a czarnobylscy strażacy znów są na pierwszych stronach gazet. Tymczasem pomnik, upamiętniający bohaterstwo ich kolegów sprzed trzech dekad, jest w katastrofalnym stanie. Ponieważ jego budowy nie dotowało państwo, a prywatni fundatorzy, w tym rodziny strażaków i likwidatorów, dzisiaj nie ma kto go utrzymywać (swoją drogą słyszałem również, że pomnika nie rzeźbili profesjonalni artyści, lecz sami strażacy przy pomocy dość chałupniczych metod połowy lat 90-tych; nie udało mi się tego jednoznacznie potwierdzić, dlatego póki co pozostawmy ten temat jako legendę).

Aby uratować pomnik, pod którym politycy uwielbiają składać kwiaty, miejscowi strażacy we współpracy z organizacjami utworzyli publiczną zbiórkę środków. Inaczej – zrzutkę. Zwykli obywatele będą teraz ratować tych, którzy uratowali świat.

#podrozefilipa -> mój tag
#podroze #postapokalipsa #atom #ukraina #energetykajadrowa