Spotkałem Timura na ulicy. Wychodził ze sklepu, a ja spytałem, gdzie mogę tanio i dobrze zjeść. – Tu za rogiem – odpowiedział Timur. – Zaprowadzę cię.
Dopiero później dowiedziałem się, że mój nowy kolega jest znanym dziennikarzem i prezenterem telewizyjnym.
W stołówce zjedliśmy obiad, a Timur zapłacił. Kilka razy wciskałem mu pieniądze, ale on stanowczo odmawiał. Kazachska gościnność nakazuje podjęcie przyjezdnego ze wszystkimi honorami. Nawet jeśli spotkało się go przed chwilą na ulicy.
Następnie poszliśmy do domu Timura. Moja praca nie śpi i wymaga logowania się do sieci kilka razy dziennie. W okolicy nie było publicznego dostępu do Internetu, więc Timur zaprosił mnie do siebie. Zrobiłem to, co miałem zrobić, a Kazach w tym czasie też zrobił. Herbatę z mlekiem. I słodki poczęstunek.
Potem zadzwonił do kolegi – dziennikarza z Temirtau (to też ciekawa, osobna historia) – a następnie odwiózł mnie samochodem na wylotówkę, daleko za miasto, skąd łatwo mogłem złapać stopa do Temirtau właśnie.
Łącznie spędziliśmy ze sobą jakieś trzy godziny. Zaczęło się od niewinnego pytania o drogę, a potem wyszło, że ilość wspólnych tematów pozwoliłaby nam przegadać dobry tydzień. To są najcenniejsze spotkania, kiedy trafia się na kogoś tak ogarniętego, że wreszcie możesz zadać wszystkie nurtujące cię pytania… i uzyskać na nie profesjonalną, konkretną odpowiedź. Dzięki, Timur!
Ten dzień miał być zmarnowany. Spałem 11 godzin (podróżnicze wyczerpanie), a potem rozerwały mi się spodnie i trzeba było na gwałt szukać kazachskiej krawcowej (spędziłem pół godziny stojąc w samych gaciach za kotarą, zagadywany przez młode Kazaszki z ciuchowego targowiska). Czasami tak bywa, że trzeba odpuścić plan dnia i wrzucić na luz. Ale może wszystko to było niezbędne, żeby w odpowiednim momencie trafić na właściwego człowieka?
To nie pierwszy raz, kiedy w Kazachstanie doświadczam tak niesamowitej gościnności.
Pisząc te słowa, jadę autostopem i oglądam pasące się na stepie dzikie konie.
#kazachstan #kazachstanboners #podroze #podrozujzwykopem #pokazmorde #autostop #coolstory #truestory