Próżno szukać na prorządowych demonstracjach takich emocji i entuzjazmu jak na tych „konkurencyjnych”, gdzie zbierają się przeciwnicy obecnej władzy. Znacznie mniej jest też ludzi, a większość z tych, którzy tu przyszli sprawiają wrażenie – łagodnie rzecz ujmując – co najmniej niezbyt pełnych entuzjazmu. Na pewno nie znane jest im w tej chwili słowo „zaangażowanie”.

– Na wiece poparcia Łukaszenki przychodzą ludzie z przymusu – tłumaczy mi znajomy Białorusin, kiedy dziele się z nim swoimi spostrzeżeniami. Następnie podaje przykłady – nauczyciele czy pracownikach innych instytucji państwowych. – Informuje się ich, że jak nie przyjdą to zostają zwolnieni z pracy.

Coś co jednak w sposób znaczący rozróżnia obydwa zgromadzenia to organizacja. Przesłania jakoby „Sasza” czy „Baćka” jako jedyny był w stanie uchronić społeczeństwo przed zbliżającym się biało – czerwono – białym faszyzmem słucha może i niewielu ludzi, natomiast trzeba przyznać, że „szczekaczek” jest tu wiele. Gorzej wygląda sytuacja po drugiej stronie barykady – choć w wielotysięcznych tłumach przeciwników obecnego prezydenta na pewno znajduje się niejedna osoba posiadającą wiedzę odnośnie systemów nagłośnienia – te tutaj praktycznie nie istnieją. Pieśn „Mury” w białoruskiej wersji językowej puszczana jest przez ludzi z telefonów komórkowych, nieliczni posiadają głośniki na Bluetooth. „Bracia oficerowie, jesteśmy jednym narodem. Razem żyjemy na ziemi” – brzmi jedna z zwrotek piosenki. Moja znajoma kiwa przecząco głową kiedy zapytam ją o nieoficjalny hymn protestów.

– Może i jeden naród i na jednej ziemi, ale wystarczy spojrzeć na sytuację w około żeby zobaczyć, że co najmniej żyjemy w dwóch różnych światach – mówi z irytacją w głosie – słuchaj znam przypadki ludzi, którzy kilkukrotnie dobrowolnie poszli na demonstrację popierająca Łukaszenkę. W ciągu tygodnia zarobili z tego tytułu więcej niż ja jako pielęgniarka dostaje w miesiąc. To jest uczciwe?! Z uczciwością to ma tyle wspólnego co sierpniowe wybory – dodaje dziewczyna. W tym momencie, kiedy opowiada mi ona o tym mijamy propagandowe plakaty, których dziwnym trafem na białoruskich ulicach ostatnimi czasy pojawiło się znacznie więcej niż dotychczas. Na odpowiedź społeczeństwa nie trzeba było długo czekać – oto na chodnikach i drogach pojawiły się napisy „3%” nawiązujące do niezależnych sondaży, w których Aleksander Łukaszenko uzyskiwał trzyprocentowe poparcie. Należy jednak zaznaczyć, że robione one były w okresie kiedy jego głównym kontrkandydatem miał być Wiktor Babaryka, który ostatecznie został aresztowany i zmuszony do rezygnacji z udziału w wyborach.

#gzagalwpodrozy —> mój tag poświęcony głównie historiom z wyjazdów. W czerwcu miałem jechać na kilkumiesięczną podróż po Europie i Azji, spotykając się m.in. z potomkami Polaków, którzy w ramach licznych represji znaleźli się na dalekim wschodzie. Niestety – koronawirus pokrzyżował mi te plany stąd też wyjazd przełożyłem jak na razie na wiosnę 2021. Obecnie zaś przebywam na Białorusi.

#bialorus #podrozujzwykopem #podroze #lukaszenka #protest #ciekawostki #ciekawehistorie