Ponieważ wczoraj przeczytałem wiadomości o dosłownie oblężeniu polskich Karkonoszy i Karpacza (klik to postanowiłem podzielić się małymi poradami dla chcących jechać w tamte rejony. W skrócie – uderzajcie na Czechy.

Lubię Karkonosze i zawsze tam jeździłem, głównie też przez to ze ze Szczecina mam do nich w zasadzie najbliżej. Tylko, że zawsze jeździłem właśnie do Karpacza (który pomimo coraz większej kiczowatości lubię) lub do Szklarskiej. Tym razem naszła mnie myśl, że przecież nigdy nie byłem „po drugiej stronie” gór czyli w Czechach! Szybki risercz w necie i padło na, jak się okazuje mocno popularną, ale wcześniej mi nieznaną miejscowość Szpindlerowy Młyn.

Decyzja okazała się bardzo dobra. Ludzi dużo mniej, miejscowość klimatyczna, hotel z ładnym widokiem, a szlaki równie piękne i zróżnicowane. Przy ich wybieraniu sugerowałem się listą z tego bloga: http://www.karolnienartowicz.com/10-najpiekniejszych-szlakow-w-karkonoszach/

Mieliśmy tylko dwa dni więc było dość intensywnie. I tak, w pierwszy dzień po 6 godzinach jazdy samochodem ok. godz. 13 od razu wyruszyliśmy na ten szlak: https://mapa-turystyczna.pl/route/j24c / link ze zdjęciami ze szlaku: https://www.wikiloc.com/outdoor-trails/szpindlerowy-mlyn-lucni-bouda-53475902

Trasa piękna, bardzo widokowa i mimo później jak na góry pory dość pusta. Dopiero w okolicach Kozich Grzbietów było trochę ludzi. Warto się przejść, właściwie niemal każdy moment szlaku ma coś w sobie, a spacer z widokiem na Śnieżkę robi robotę.

Drugiego dnia wyruszyliśmy z Medvedin do Pramen Labe wracając niebieskim szlakiem niemal wzdłuż Łaby. Do wyciągu czekaliśmy kilkanaście minut, a nie godzin (ale uwaga bo mimo godzin otwarcia 9-18 to nie jeździ non stop, a rusza chyba tylko o pełnych godzinach, zabiera kolejkę ludzi i staje do kolejnego odjazdu). Link do szlaku: https://mapa-turystyczna.pl/route/j24j / link ze zdjęciami ze szlaku: https://www.wikiloc.com/outdoor-trails/medvedin-pramen-labe-53476123

Tutaj już ludzi było więcej, szczególnie na początku (do schroniska Vrbatova bouda jak się okazało dojeżdża autobus skąd dosłownie wysypują się ludzie), a przy Pramen Labe to już w ogóle była masakra. Na szczęście powrót był w miarę pusty i widokowo kapitalny.

Oba szlaki mają ok. 15 km więc myślę, że dla amatorów takich jak ja są w sam raz. Widokowo na pewno się nie zwiedziecie, jest po prostu bajecznie (aczkolwiek numer 1 w Karkonoszach to chyba dalej okolice Śnieżnych Kotłów po polskiej stronie).

Jak coś to nocowaliśmy w hotelu Horni Pramen – wyszło ze zniżką, którą w czerwcu dawał Booking 313 zł za dwie noce ze śniadaniami. Przyzwoity pokój z łazienką, dobrym wifi i balkonem z widokiem. Dość na uboczu i dość wysoko więc pieszy powrót na pewno pod mocną górę. Ale pierwszy szlak startuje właśnie praktycznie spod hotelu dlatego można sobie zostawić samochód, od razu ruszyć w teren i wieczorem się zameldować.

Generalnie cały trip łącznie z dojazdem ze Szczecina, noclegiem i wydatkami na miejscu wyszedł nas ok. 620 zł na głowę.

A zjeść polecam w restauracji Lebeda. Porcje nie są ogromne, ale smaki rewelacyjne.

Jak coś to pytajcie, później odpowiem. 😛
#gory #podroze #podrozujzwykopem #turystyka