Jest ciepły letni wieczór, jeden z tych ostatnich w roku. Poznańskie Jeżyce, skrzyżowanie Wawrzyniaka i Słowackiego. Z otwartego na pierwszym piętrze okna sączy się “Głucha noc” Rycha Pei. Na skrzynkę gazową, tę z napisem “naziole mają małe pitole”, sika jakiś facet. Obok przechodzi dres z psem na smyczy. Zmierzcha.

– Postój tu chwilę, rozejrzyj się, i powiedz, który mamy rok – mówi do mnie kolega. – Bo ja się czuję jak w dwa tysiące drugim.

Brakuje w tej scenie tylko babci w oknie, takiego klasycznego “poduszkowca”, który z pozycji parapetu poznaje wszystkie uliczne plotki. Idziemy jednak kilka metrów w przód… i wtedy zauważamy jego. Nie babcię, ale prawdziwego psa poduszkowca, znudzonym wzrokiem obserwującego przechodniów.

W tle ciągle słychać Rycha Peję. Ciemno już. Zgasły wszystkie światła.

Pełną opowieść o Jeżycach, kiedyś mordowni, a obecnie poznańskim centrum hipsterstwa, publikuję tutaj. Pomóżcie wykopać, jeśli Was zainteresuje 🙂

#podrozefilipa -> mój tag
#polska #poznan #jezyce #podroze #podrozujzwykopem #truestory #heheszki #pies #smiesznypiesek #peja #szacunekludziulicy