Dzień ósmy. Obudziłem się chwilę po piątej by na spokojnie się spakować, zjeść sniadanie i ruszyć około godziny siódmej. Nie było jednak łatwo tak poprostu zabrać się od mojego super kolegi i jego super żony. Rozmowa przy dobrym śniadaniu i ogólna chęć aby nie silić sie ma przejechany dystans przesunęły start na 9:24. Dziś chciałem jak najbardziej zbliżyć się do Augustowa. Ruszając z Orli planowałem skierować się na wschód by ominąć Białystok, przejechać przez Supraśl i za Czarną Białostocką myśleć już o noclegu. Przypomniało mi się, że w Białymstoku jest Pałac Branickich którego warto byłoby zobaczyć i szybko zmieniłem trasę. Żar z nieba od rana nasuwał mi myśli, że jadę obok czynnego wulkanu który zalewa mnie lawą i ciska we mnie płonącymi kamieniami. Uczucie potęgowała jazda drogami asfaltowymi. Z konieczności. Odwiedzenie Białegostoku to była dobra decyzja. Piękne miasto z dobrą infrastrukturą rowerową ale lepiej zwiedzić je pieszo. Wrócę tam jeszcze. Gdy go opuściłem myślałem już tylko o skryciu się przed Słońcem. Skorzystałem więc z możliwości jazdy Puszczą Knyszyńską co było wybawieniem. Wilgotne i chłodne leśne powietrze dało mi ulgę. Chciałem nocować nad Kumianką w okolicy Sitawki ale ta jak się okazało nie spełniała moich potrzeb względem czystości. Zajechałem więc do pierwszego napotkanego gospodarstwa i zapytałem o możliwość rozbicia namiotu. Zostałem poczęstowany kolacją, kilkoma herbatami i ciastkami. Wspaniali ludzie 🙂 Orla – Janów 118 km.

#podroze #rower #rowerovsky