Bez ściemniania, lubię klimat dworcowych barów – czy w Lublinie, czy w Warszawie, wyglądają dokładnie tak samo i podaje się w nich to samo (czyli fryty smażone na tłuszczu pamiętającym aferę Rywina, schabowego, fasolkę po bretońsku i podłą jak dostojewska lichwiarka kawę).

Przypominają mi się licealne wyjazdy do mojej wielkomiejskiej miłości, podczas których przeczekiwałam czas pomiędzy busami do domu w takich właśnie przybytkach, pomiędzy tubylcami przepuszczającymi zasiłki w jednorękich bandytach a Halinkami i Grażynkami tego miasta, które niezależnie od miejsca pochodzenia mają te same tematy na plotki. Ahhhhh nostalgia (ꖘ‸ꖘ)

#podroze #warszawa #polska #podrozujzwykopem