Raz w roku (dokładnie dziś) na Wyspach Zielonego Przylądka wybrzmiewa melodia… „Góralu, czy ci nie żal”!

Wyobraź sobie sytuację: jesteś 6 tysięcy kilometrów od domu, w małym afrykańskim kraiku. Idziesz wieczorem przez miasto ze świeżą papają w ręce (nie ma nic lepszego na kolację niż świeża papaja!), gdy nagle słyszysz znane ci dźwięki. Przyspieszasz kroku. Co to jest?! „Santa Lucia”? Jakaś ogólnoświatowa pieśń Maryjna? Nie, przecież to góral, który łzy rękawem ociera!

Tak powstał poniższy filmik. Wiele nie zdążyłem nagrać. Wiem, że to beznadziejne vertical video, ale takie prawo zaskoczenia. Na filmie widać ostatnie sekundy próby w szkole muzycznej w Mindelo.

Pozostało pytanie: jakim cudem „Góral” dotarł aż pod równik? Czy to zasługa Jana Pawła II, który odwiedził Republikę Zielonego Przylądka podczas pielgrzymki w 1990 roku?

Rozwiązać zagadkę pomogła mi znajoma muzykolożka. Okazało się, że melodia „Górala” to polski religijny hit eksportowy. Dokładnie taką samą linię melodyczną ma wielkopiątkowa pieśń religijna „Victorie”, śpiewana we Francji, Hiszpanii, Portugalii oraz romańskojęzycznych koloniach (m.in. w Brazylii, krajach andyjskich czy właśnie Republice Zielonego Przylądka).

Wynika z tego, że muzycy z Mindelo ćwiczyli po prostu przed Wielkim Piątkiem.

Co ciekawe, polskie pochodzenie melodii nie zanikło w mrokach dziejów. Religijne śpiewniki często dodają „sur une melodie polonaise”. Także pod rozmaitymi klipami na YouTube można dojrzeć komentarze odnoszące się do polskiego pierwowzoru pieśni.

#podrozefilipa -> mój tag
#ciekawostki #muzyka #podroze #gruparatowaniapoziomu #katolicyzm #religia #afryka #swiat #podrozujzwykopem