Przedwczorajsza katastrofa samolotu w Kazachstanie przypomniała mi własne przeżycia lotnicze z tego kraju.

Na zdjęciu lotnisko w mieście Taraz (południowy Kazachstan ). Samolot Bombardier CRJ-200 linii lotniczej, ekhm, SCAT ( #pdk ), przyleciał właśnie z Astany.

Obok samolotu dwóch młodych Kazachów z trudem przepycha bagaże. Bodajże pierwszy raz w życiu obserwowałem przepychanie wózków bagażowych bez użycia żadnej siły mechanicznej. Być może zdarza się to na naprawdę niewielkich lotniskach, ale w Tarazie było to dość kuriozalne. Tuż pod terminalem znajdowała się niewielka górka, pod którą bagażowi nie umieli wepchnąć wózka. Trzeba było wołać pobliskich facetów i w kilka osób wpychać wózki pod terminal.

Przyznam, że nie zawsze czuję się komfortowo, wsiadając do samolotu takich linii jak przykładowy SCAT. Bywa, że do głowy przychodzą mi obrazki głośnych katastrof lotniczych w egzotycznych krajach. Zresztą, dokładnie taki sam Bombardier, dokładnie tej samej linii lotniczej, rozbił się pięć lat wcześniej koło lotniska w Ałmatach.

To musi być wyjątkowo pechowe miejsce, bo 7 lipca 1980 roku pod ówczesną stolicą Kazachstanu rozbił się samolot Tu-154 (to jedna z największych katastrof lotniczych w dziejach ZSRR, do dziś wspominana chociażby w znanej piosence. A teraz przedwczorajszy lot Bek Air. No i jest jeszcze siedem innych, mniej znanych katastrof lub wypadków, które miały miejsce pod ałmatyńskim lotniskiem!

Nie wolno jednak ulegać złudzeniu, którego przyczyną jest „medialność” katastrof lotniczych. Wizje spadającego samolotu są straszne dla większości z nas, ale lotnictwo wciąż pozostaje najbezpieczniejszym środkiem transportu. Statystyki są nieubłagane – prawdopodobieństwo śmierci na polskiej drodze jest wyższe, niż w głośnej katastrofie lotniczej. Nawet w Kazachstanie.

#podrozefilipa -> mój tag
#samoloty #lotnictwo #podroze #kazachstan #azja #swiat #ciekawostki