Otwieram tag #chinskieakcje tag dedykowany dziwactwom i ciekawostkami jakie napotkałem w codziennym życiu w chinach. Pierwsza historia plus powiedzcie co chcielibyście wiedzieć to w przyszłości napisze o tym.

Rozpocznijmy tag od porozmawianiu o pracy.

W Chinach praca i pracownicy są bardzo słabo kontrolowani. Oczywiście są oficjalne zasady państwowe, ale z powodu tak dużej ilości ludzi (w moim mieście ok 12 milionów) , nie możliwe jest wytworzenie biurokracji wystarczająco dużej aby mogła poprawnie to śledzić.

Takie rzeczy jak ubezpieczenie dla pracowników jak i praca minimalna są zupełnie niekontrolowane. Sklepy i małe firmy nie muszą podpisywać z tobą żadnego kontraktu, ponieważ po prostu nikt tego nie sprawdza.

Dla przykładu moja dziewczyna (Chinka) znalazła prace w swoim wyksztalceniu (business międzynarodowy) i pracowała dla firmy, która handluje zasobami naturalnymi z Europą. Wiec nie mówimy tu o paróweczkach Korwina, a mimo to cała praca opierała się na niezarejestrowanej umowie słownej. Oczywiście jest więcej takich przykładów a ten tu o to tylko anegdota.

Co wynika z takiego nieregulowanego stylu pracy? Po pierwsze, Młodzi ludzie zawsze znajdują prace i zawsze pracują. Nie ma tutaj Sebixów którzy piją piwko w parku o czternastej we wtorek. Wszędzie widzi się studentów robiących dosłownie wszystko. Od naprawiania elektroniki do pieczenia ciast. Prace znajduje się szybko, wystarczy zagadać i porozmawiać. CV i spotkania o prace zostawia się dla poważniejszych zawodów i większych kontraktów.

Po drugie, płacenie na czysto wypłaty bez rejestrowania, opodatkowania, ubezpieczenia powoduje, że szefostwu jest na rękę zatrudnić więcej ludzi. W Europie z każdym nowym prawem, które ma polepszyć życie szaremu pracownikowi, owe prawa robią życie pracownika coraz trudniejsze. Sam dobrze o tym wiem, gdy na studiach podejmowałem się różnych niskopłatnych prac fizycznych w UK. Pracownik za ta sama stawkę w Europie ma o wiele więcej pracy co Chińczyk (ta sama stawka nie dosłownie oczywiście).

Przypomnijcie sobie ostatnia wizytę u fryzjera. Ile w takim zwykłym prostym fryzjerze jest pracowników? Jeden, dwóch? Jest fryzjerka, która jest szefem, ta sama która ciebie ścina, sprząta po sobie i bierze od ciebie zapłatę. W każdym chińskim fryzjerze nie do pomyślenia jest ściąć włosy bez umycia ich. Każdy salon ma dwóch chłopaków, których pracą jest jedynie myć włosy. Potem są fryzjerzy i na koniec kasjerzy. W czasie, gdy ciebie ktoś ścina, zazwyczaj oferują tobie herbatę itp. Nikt nie biega, nie ma (kurwa jebana mać) KOLEJEK (kurwa jebana mać) i bałaganu. Wszystko jest elegancko dla tego, bo jest dużo pracowników. Oczywiście proszę o zaufanie ze wiem o czym mówię. Byłem u wielu fryzjerów w swoim czasie, tych tanich i tych drogich. Nie mieszkam nawet w jednym z bogatszych miast Chin, więc standard nie jest jakoś z tego powodu wygórowany. Gdy przyjeżdżam do polski zawsze uderza mnie ta różnica. Pracownicy mają o wiele więcej pracy, ponieważ zatrudnienie dodatkowego pracownika jest drogie.

Oczywiście te zasady przerzucają się też na klientów. W Chinach podejście „Klijent nasz pan” nadal bardzo się utrzymuje. Ty jako klient masz się czuć jak klient, nie musisz robić zupełnie nic. Ty masz tylko wydać pieniądze. Kupiłeś coś przez Internet co nie działa/nie podoba się? W Europie trzeba odesłać paczkę, w chinach gościu przyjdzie ci do mieszkania i zabierze co tam masz, nie musisz tego pakować, drukować adresów itp. Po prostu klikasz na appce ze nie chcesz tego, i w przeciągu godziny przyjedzie kurier i to zabierze od ciebie, oczywiście musisz zapłacić za oddanie, ale w skali komfortu jaki jest oferowany, suma jest na prawdę trywialna.

To co minie uderzyło najbardziej (i zainspirowało do napisania tego postu) sytuacja jak mój Huawei laptop się zepsuł, zawiasy ekranu się poluzowały i cały ekran był luźny.

Ale o tym następnym razem.

Dziękuję za przeczytanie.

#chiny #podroze #chinskieakcje