Najdroższy z moich przyjaciółcz. 13

Mongolia to jest połączenie piasku i szutrów z nagimi górami. Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie jeżdżąc tam na przełomie Maja i Czerwca.
Skierowaliśmy się w stronę miasta Ałtaj
Ażeby się tam dostać musieliśmy wjechać w góry. Zasadniczo już od dwóch dni poruszaliśmy się po pagórkach i górach gdyż ta część Mongolii to są wyżyny.
Droga jest dość wolna ale nie monotonna. Wolna za sprawa podjazdów, drogami które są takie tylko z nazwy. Zresztą wybieraliśmy często te mniej ważne drogi. Co wiązało się z tym że nie wszystkie pokonasz UAZ-em bo na przykład jest zbyt wąsko i stoczysz się kilkadziesiąt metrów lub kilkaset w dół. Bardzo rzadko ale czasem widzieliśmy takie wraki.
Jednak jazda w górach była miłą odmianą szutrowych równin. Nie wystarczyło tylko luzować uchwytu na kierownicy i odkręcać gaz. Trzeba było się wykazywać zmysłem równowagi.
Temperatura oczywiście spadła. Na szczęście nie było tak zimno jak na Syberii. Było całkiem przyjemnie bo mimo wysiłku człowiek się nie pocił
Czasem ciężko było wybrać drogę gdyż zdarzały się dojazdy do jurt.
Staraliśmy się trzymać szlaków podwójnych to znaczy tych które były wyjeżdżone przez samochody. Gdyż często pojedyncze były wydeptane przez owce a jechać motocyklem po nich się nie dało ale to się często okazywało dopiero jak szlak dochodził do zbocza góry i była taka wąziutka ścieżka bez kamieni.
Na pewnej przełęczy (pierwsze zdjęcie) kolega mnie podpuścił i stwierdził że nie podjadę pod górę. Z miejsca zapewne nie dał bym rady lecz tam było gdzie się rozpędzić. Widok nie najgorszy, na przeciwległej górze kolejne święte miejsce powiększcie zdjęcie.
Czasem podjazdy drogowe były tak strome i po części techniczne że dziwiłem się że ktoś potrafi po tym jeździć samochodem.
Oczywiście Mongołowie na Chińskich motocyklach dawali sobie świetnie radę. Prawie zawsze lepiej niż ja. Za sprawą dwóch rzeczy te drogi to dla nich codzienność innych nie znają, podziwiałem ich wyczucie równowagi czasem godne zawodników hard enduro. Po drugie mieli niskie i lekkie motocykle.
Myślę że tam odbywały by się świetne zawody motocyklowe.
Mój motocykl był dobrze spakowany jeśli chodzi o użytkowość majdanu. Lecz kiepsko jeśli chodzi o środek ciężkości. Który został podwyższony.
Dlaczego o tym piszę? Aby wam zobrazować niektóre podjazdy.
Jeśli bym się zatrzymał na środku podjazdu to jedyne co bym osiągnął to staczanie się w dół na dwóch hamulcach lub podnoszenie przedniego koła podczas próby ruszania.
Kilka zjazdów oczywiście było takich samych mimo zblokowania tylnego koła motocykl nabierał prędkości.
Oczywiście moje wrażenia mogą być trochę wyolbrzymione gdyż nie jestem specjalnie dobry w jeździe motocyklem jednak to mnie spotykało na podjazdach i zjazdach.
Tylko na jednym podjeździe tak porządnie się zestresowałem gdy droga wiła się zakosami ale tak naprawdę była tak wąska że nawet Suzuki Samuraj by tam się nie zmieścił.
W dodatku stroma jak cholera i każdy nawrót bardzo wąski. A tuż przy nodze ściana pod kątem 70 stopni zatrzymująca się dopiero 10 metrów niżej na drodze która przed chwilą przejechaliśmy i tak kilka razy w duł.
Końcówka była tak stroma że gdy jadąc 10-15km/h wjechałem na kamień o wielkości około 15cm podbiło mi koło i to wystarczyło abym kolejne kilka metrów przejechał tylko na tylnym kole przejechał wcale nie dodając więcej gazu. Gdyby na tej drodze szło się rozpędzić to pewnie bym nawet tego nie zauważył ale nawroty były co 20-40 metrów. W końcu po wjechaniu na płaskowyż zatrzymałem się aby odetchnąć na chwilę.
Powiedziałem koledze że to był najbardziej stresujący podjazd. On odrzekł że ten podjazd nie był zły gorszy to był któryś tam z kolei do tyłu. Nawet nie wiedziałem o którego chodziło byś może dlatego że przejechałem go z rozpędu.
Tak więc odczucia każdy ma inne.
Niedaleko była wioska. Zatrzymaliśmy się w sklepie po chwili otoczyły nas dzieciaki jak to na wioskach.
Dokonaliśmy zakupów.
Jak szukałem szamponu bo ten który miałem skończył się. Kupiłem coś co na obrazku miało zboże Chińskie znaczki i pięknie pachniało.
Gdy go pierwszy raz użyłem wieczorem aby umyć twarz kolega powiedział
-MMMMMMmmmmmm Zdzichu ale Ty pięknie pachniesz….
-KAK MOJA ŻENSZINA…..

Kurwa trzeba się będzie lepiej w namiocie zamykać……… pomyślałem.

Szampon naprawdę pięknie pachniał może dlatego że od kilkunastu dni nie czuliśmy nic innego niż zapach kurzu i zupek Chińskich. Miał tylko jedną wadę w ogóle się nie pienił.
Do miasta Ałtaj zostało jeszcze kilkaset kilometrów. Po górach.

#podroze #mpetrumnigrum #motocykle