Moje wspomnienia z jazdy motocyklem po Ukraińskich Górach.

1/3
Gdy po całodziennej jeździe po górach na Ukrainie zaczęliśmy się motocyklami wspinać (tak to odpowiednie słowo) w stronę połonin kolega obsługujący nawigacje zboczył z trasy. Wylądowaliśmy w bukowym jarze. Wydostanie się z niego zajęło nam około godziny. Na pół godziny przed zachodem słońca dotarliśmy do malutkiej polanki.
Wtedy usłyszałem głos, nie niebyła to głos z nieba tylko znajomy się odezwał.
-idealne miejsce na biwak.
-A no tak-Przyznałem rację.
-Rozbijaj się szybciej bo już słońce zachodzi, a jutro będziemy na szczycie- dodał.

30 min później.

-Te.. a co ci ten wulkanizator mówił na temat niedźwiedzi? Zapytał

-No że trzeba uważać bo są i żeby żarcia nie trzymać przy namiocie oraz żeby rozłożyć szmatki nasączone benzyną w pewnej odległości od namiotu.- A czemu się pytasz dodałem.

-No wiesz jesteśmy w górach gdzie występują niedźwiedzie, jest wczesna jesień, okres wzmożonego żerowania tych ssaków a my stoimy na środku jedynych malin i jeżyn jakie po drodze widziałem. A więc przypomnij sobie wszystko co ci powiedział i zacznijmy to robić.

Wtedy uświadomiłem sobie że boje się niedźwiedzi. Rzekłbym że był to niemal pierwotny strach, nigdy nie bałem się tak przed niczym i nikim. Pierwsze co zrobiłem to zacząłem szukać drzewa na które da się wejść, na wszelki wypadek.
Taaa…. same 20 letnie świerki i to z gałęziami tak gęstymi że tylko wiewiórka jest się w stanie przecisnąć.
Następnie……. nic nie zrobiłem bo jedynie co mogłem zrobić to wyciągnąć scyzoryk o ostrzu 7cm.
Gdy udało mi się jakimś cudem zasnąć, budziły mnie koszmary o podobnej tematyce a mianowicie niedźwiedź mnie gonią ja uciekam , on mnie dopada i zaczyna na żywca zjadać. Wiesz nie wieże w reinkarnację ale wtedy zacząłem wierzyć że chyba w poprzednim żywocie skończyłem w paszczy niedźwiedzia. Sam po prostu nie wiedziałem skąd u mnie taki lęk powstał.
#motocykle #podroze #mpetrumnigrum