Krótka recenzja Teneryfy. Jechaliśmy tam bo uwielbiamy podróże, a ten rok pod tym kątem jaki był, nie będę nawet pisał. Co prawda zwiedziliśmy praktycznie całą Polskę, udało się zaliczyć ferraty w Dolomitach, to jednak brakowało takiego wyjazdu na kilkanaście dni. Tyle moim zdaniem trzeba żeby poznać dane miejsce w sposób przyzwoity.

Dlaczego Teneryfa? Bo można było w tym czasie, bo wystarczył test koronawirusowy, bo ciepło, bo relatywnie tanio.

Teneryfa to na pewno nie jest dobre miejsce dla osób, które lubią leżeć plackiem na plaży cały dzień. Plaże są małe, czarne, wąskie + jest to jednak ocean więc wieje, fale są głośne.

Jeśli jednak lubicie aktywnie spędzać czas to gwarantuj, że się zakochacie. Jest coś dla fanów wspinaczki – prawie 4000 góra Teide. Idealne miejsce na Trekking, jazdę rowerową, biwaki itd. Jest tutaj kilka plaż przy których można wypożyczyć sprzęt do pływania. Teneryfa to mekka dla windsurferów i paralotniarzy.

Ale przede wszystkim Teneryfa to genialne miejsce po prostu do życia. Kilka pięknych miast: Santa Cruz de Tenerife – modna, ale nie tandetna, z fajnymi knajpami. San Cristobal – oldskulowe miasto z wąskimi uliczkami, knajpkami, klimatycznymi sklepami. Przypomina bardziej małe włoskie miasteczko. Jest też La Orotava – cudowna mała mieścina w której nie sposób się nie zakochać. XVI-wieczne budynki, kościoły, niesamowite balkony z których to miasto słynie. W takim mieście można żyć na stare lata.

Jest też coś super – Masca i Los Gigantes. Masca do miejsce przypominające bardziej Peru lub Boliwię. Wioska położna wysoko w górach. Znajduje się tu tylko 25 budynków, w tym 4 restauracje. Jadąc tam oczywiście podziwiamy cudowne widoki.

Jest też kilka niewypałów. Santa Ursula – takie Mielno z Anglikami sprzedającymi trawę. Tam lepiej nie jechać bo można się szybko odkochać.

Ludzie – super, mili, sympatyczni. Praktycznie nikt nie mówi po angielsku. Osoby 40+ to już w ogóle. Nawet zwykłego „ok” nie wydukają. Z młodszymi 50/50 ale raczej też kiepsko.

Zwiedziliśmy dosłownie całą Teneryfę. Żeby lepiej poczuć klimat najpierw mieszkaliśmy na północy, gdzie klimat jest suchy, są 3-4 plaże ale jest tam kilka fantastycznych miast. Potem przeprowadziliśmy się na południe. Tu z kolei jest zielono, dużo cieplej (różnica temp. w grudniu ok. 4-5 stopni), można tutaj aktywnie wypoczywać.

Do przemierzania Teneryfy wzięliśmy budżetowe VW Polo 1.0 xD Ale dał radę. Ani razu się nie zadławił przy naprawdę trudnych podjazdach. Paliwo jest tanie. 1l benzyny to niecałe 1 euro.

Jedzenie – nic specjalnego. W miarę tanio. W knajpach ok. 8-9 euro za posiłek. 4 euro za piwo. Ich specjały to kawa barraquito z „wkładem” czyli z likierem kawowym oraz ziemniaki po kanaryjsku – sosy typu pesto oraz kilo soli xD W sumie fajne jako przekąska i też mega tanie, a pożywne. Tutaj mikro rozczarowanie bo ciężko zjeść tu coś super lokalnego. Ale generalnie smacznie w każdej knajpie. Najdrożej w przydrożnej restauracji pod Teide – ale wiadomo. Macie widok na piękną górę i monopol. Więc tam to co najwyżej na kawę albo piwo.
Jeśli planujecie jechać to na pewno:
1. Santa Cruz de Tenerife – przepiękna stolica. Tutaj raczej tylko odhaczcie plaże Las Americas (sztuczna plaza z piaskiem przywiezionym z Dubaju)
2. San Cristobal – najlepiej za dnia na kawkę, lunch i szlajanie się
3. Teide – kolejką czy z buta – ważne żeby wejść i podziwiać. Osobny temat to park narodowy – po zjeździe z Teide droga prowadzi nas prosto do niego. Cudowne widoki i opcja na kolejne kilka h szlajania.
4. Masca – stara wioska z widokiem na ocean, pośrodku gór
5. La Orotava – piękna XVI-wieczna mieścina z niesamowitą architekturą
6. Adeje – miasto „kurort” ale zrobione z klasą. Robi wrażenie. Moim zdaniem idealne miejsce do życia
7. Los Gigantes – do odhaczenia ale raczej w połączeniu z Masca. Na Maske można wejść, potem jest opcja taka, że odpływamy łódką wzdłuż klifów i wysiadamy w mieście obok. Ja mam do porównania irlandzkie klify, więc to na mnie wrażenia nie zrobiło, niemniej jest po prostu ładnie
8. Puerto de la Cruz – kolejne fajne miejsce z małą plażą i fajnym klimatem miasta
9. Anaga – pozycja którą, tylko powąchaliśmy. Piękne góry, idealne na mniejszy Trekking niż w przypadku Teide. Bardziej peruwiański klimat. Niestety pogoda była kiepska więc spędziliśmy tam tylko godzinę

12 dni. 2 osoby. Lot z PL do Londynu i stamtąd na Teneryfę. Powrotny bezpośredni.

Cena za bilet 450 zł
Test na koronę: 370 zł
Noclegi: 600 zł
Paliwo: 300 zł
Wynajem auta: 230 zł
Jedzenie, alko i pamiątki: 500 zł
Łącznie na osobę: 2480 zł

Ocena: 5/5 bo nie miałem większych oczekiwań, a zostałem konkretnie zaskoczony. Moja partnerka zwiedziła pół świata i też mówi, że 5/5 🙂

#podrozujzwykopem #podroze #wakacje #teneryfa