Dzień czterdziesty.

Działo się tyle, że nie wiem jak to opisać. W głowie kipi od wrażeń. Dojechaliśmy do Trollhättan po którym chciałem zrobic szybką objazdówkę i około południa ruszyć w drogę powrotną do Borgsteny. Natrafialiśmy jednak na tyle widoków, działających i niedziałających obiektów przemysłowych, budowli kolejowych i wodnych, że podążanie ich śladami i rozwiązywanie zagadek technicznych przedłużyło naszą wizytę do godziny osiemnastej. Dojechanie do oddalonego o dwa kilometry sklepu spożywczego zajęło trzy godziny.

Byliśmy przekonani, że wyjazd przedłuży się o jeden dzień. Bartek chwilę przed osiemnastą wpadł na świetny pomysł aby wrócić do domku. To tylko siedemdziesiąt siedem kilometrów a mieliśmy przejechane niecałe sześćdziesiąt. Ruszyliśmy w pogoń w trakcie której ściśle trzymaliśmy się wyznaczonej trasy i staraliśmy się nie patrzeć na boki bardziej niż wtmaga tego poruszanie się po drodze. Tu jest za ciekawie i po prostu nie chcieliśmy zauważać kolejnych miejsc które wymagają dłuższej kontemplacji.

Powrót zajął nam cztery godziny i trzydzieści trzy minuty.

#podroze #rower #rowerovsky