Czołem Mirki!
W styczniu wyjechaliśmy z żoną w nieco przedłużony miesiąc miodowy. Wyprowadziliśmy się z #krakow, przez dwa miesiące podróżowaliśmy po Tajlandii, Wietnamie i Kambodży, a teraz osiedliśmy w Hua Hin w Tajlandii, gdzie mamy zamiar spędzić następny rok. Takie trochę #feuernaemigracji, ale w nieco innym stylu.
Co dotychczas robiliśmy? Długo by wymieniać, ale oto parę najciekawszych przygód:
– Wsiąknęliśmy w Bangkok (gdzie za dwa tygodnie znów się wybieramy, tym razem na tajski nowy rok)
– Przejechaliśmy Tajlandię pociągiem w trzeciej klasie
– Eksplorowaliśmy jaskinie
– Jechaliśmy na stopa pick-upem
– Mieliśmy bliskie spotkania z lokalną fauną – warany, węże, małpy
– Skakałem z wodospadu do wody
– Zwiedzaliśmy starożytne ruiny – Ayutthaya w Tajlandii, My Son w Wietnamie, Angkor w Kambodży
– Kupiliśmy skuter w Hanoi, zjechaliśmy nim cały Wietnam z północy na południe i po blisko 3000 przejechanych kilometrów sprzedaliśmy go w Sajgonie
– Odwiedziliśmy opuszczony park wodny i wspięliśmy się na dach opuszczonego hotelu
– Piliśmy Kopi Luwak
– Pływaliśmy łodzią po Mekongu, w taki też sposób wpłynęliśmy do Kambodży
– Byliśmy na całonocnym rave w środku dżungli w Kambodży
– Byliśmy „tam, gdzie pieprz rośnie”
– Jedliśmy kraby świeżo wyłowione z morza
– Znaleźliśmy tanie mieszkanie w Hua Hin, gdzie teraz mieszkamy
Czy byłoby zainteresowanie wpisami dotyczącymi naszych podróży, przygód i życia w Tajlandii? Moglibyśmy opisać warunki życia, ceny, nastawienie lokalsów i wiele innych rzeczy. Całość byłaby dostępna pod tagiem #chrapki
Na zdjęciu Tygrys – nasz towarzysz podróży przez Wietnam 😉
#podroze #azja #tajlandia #emigracja